Źródło: St. Breyer, Z pogranicza zaświatów, wyd. Kraków
1922, s. 70-72.
Na czym polegają tzw. zjawiska pośmiertne, trudno
rozstrzygnąć. Jeśli w chwili śmierci bliskich widzimy postać umierającego, to
może to być telepatia, czyli działanie myśli i silnego pragnienia: jeśli jednak
pęka lustro, zegar nagle staje, to już jest coś więcej. W każdym razie
stwierdzono wielokrotnie, że umierający w jakiejś silnej monoideitycznej
[monoideizm to skupienie umysłu wyłącznie na jednej myśli] sugestii starają się
ją nawet po śmierci wprowadzić w czyn. Już Paracelsus twierdził, że osoby zmarłe
w silnym afekcie nienawiści lub zemsty straszą po śmierci. Twierdzą, że nawet
żal pozostałych może wywołać postać zmarłego; że zbrodniarz może ciągle po
śmierci pokutować w miejscu zbrodni. Czy są to tylko ich myśli psychometrycznie
przechowywane w otoczeniu, czy coś więcej, pozostawiamy rozstrzygnięcie dalszym
badaniom.
Dwaj
księża ruscy [grekokatoliccy] opowiadali mi co następuje: Po śmierci proboszcza
sąsiedniej parafii zaczęły odzywać się jakieś niezwykłe hałasy, pukania w
ścianę itd., i to wyłącznie w obecności córki następcy, młodej X. Gdy zjawiska
te nie ustawały, zjechało kilkunastu księży z okolicy i zaczęło zadawać
pytania, z których dowiedziano się różnych szczegółów z życia księdza
nieboszczyka, a przede wszystkim o jakimś wekslu, na którym zmarłemu bardzo
zależało.
Pani F.,
właścicielka wsi C. pod Krakowem, opowiadała, że pewnego wieczoru zobaczyła
postać swej matki wchodzącą do pokoju i klękającą pod obrazem. Wkrótce nadeszła
wiadomość, że matka o tej samej godzinie umarła w swym majątku pod Tarnowem.
W pewnej
wiosce pod Rzeszowem zmarły ksiądz miał się ukazać swojemu następcy i prosić
go, by odprawił zań mszę, a na potwierdzenie swej bytności wypalił na drzwiach
podobiznę swej ręki.
Podobne trudności
napotykamy w wyjaśnianiu tzw. strachów. Czy jest to wyłącznie dzieło kotów i
szczurów, czy też tkwią w nich głębsze przyczyny? Istotnie, musimy nieraz
przypuścić działanie jakichś sił inteligentnych, związanych z pewnymi
miejscowościami, budynkami, a zwłaszcza osobami. Główną rolę odgrywa tu
najczęściej jakieś pobliskie medium, które albo działa samo w śnie
somnambulicznym [hipnozie], albo wytwarza odpowiednie warunki. Niedawno bardzo
trafnie rozstrzygnęły władze kościelne właśnie tego rodzaju przypadek: U
pewnego gospodarza w Małopolsce zaczęło się dziać naraz coś niezwykłego: W
powietrzu latały przedmioty, jakieś niewidzialne ręce wylewały wodę, rzucały
kamieniami itp. Na prośby owego gospodarza władze kościelne zbadały sprawę i
przyszły do przekonania, że zjawiska te pozostawały w ścisłym związku ze
służącą, którą ów gospodarz niedawno przyjął, pojawiły się bowiem z chwilą jej
przybycia. Jako jedyny środek [zaradczy] podano oddalenie owej służącej, co
rzeczywiście odniosło natychmiastowy skutek.
Jednak
istnieją „strachy”, które wymagają rozszerzenia powyższej teorii, np. jeśli w
jakiejś miejscowości pojawiają się stale postaci zmarłych lub nawet odgrywają
się całe sceny z przeszłości. W tych przypadkach przypuszczamy z jednej strony
działanie sił medialnych, z drugiej istnienie w otoczeniu śladów silnych myśli,
uczuć umierających itp., z których odtwarzają się w warunkach odpowiednich owe
zjawiska, pokrewne zresztą zjawiskom otrzymywanym na seansach mediumicznych.
Człowiek
sięga korzeniami w sfery nadzmysłowe, a „ciało nasze to powłoka poczwarki lub
węża”. Już tu na Ziemi żyjemy w obu sferach: zmysłowej i nadzmysłowej; sfery te
nie są od siebie oddzielone, lecz przenikają się wzajemnie, podobnie jak siły
subtelniejsze przenikają grubszą materię np. elektryczność i magnetyzm. Już w
tym życiu związani jesteśmy z dwoma światami, a nieświadome tego życia jest
świadomym tamtego. W somnambulizmie i stanach pokrewnych możemy przekroczyć
granicę świata zmysłowego i wkroczyć do nadzmysłowego.
We
wszystkich tych stanach, w których występuje znieczulenie, opuszcza sobowtór
ciało materialne, a więc z największym prawdopodobieństwem następuje to także w
chwili śmierci, w której pojawiają się zresztą takie same zjawiska magiczne,
jak w somnambulizmie, a więc telepatyczne działanie na odległość, znaki
pośmiertne itp. Jeżeli w somnambulizmie równocześnie z przygasaniem zwykłej
zmysłowej świadomości budzi się inna potężniejsza, to należy przypuścić, że i
śmierć wyzwala owe zdolności, które zaznaczają się już w somnambulizmie, a dla
których ciało stanowi przeszkodę; śmierć człowieka nie tyle jest rozdzieleniem,
ile raczej wyłonieniem, przy czym tylko części przypadkowe ulegają rozkładowi,
istota jednak sama pozostaje nienaruszona; rozdział duszy od ciała polega na
zmianie zmysłowego punktu widzenia na nadzmysłowy i to właśnie jest ów drugi
świat; nie jest to więc inne miejsce, lecz tylko inny punkt widzenia, słowem
już za życia jesteśmy duchami w cielesnej powłoce. Człowiek podobny jest do
instrumentu o kilku oktawach; gdy umrze, trafi oktawę najniższą i nie może już
żyć w najgrubszej materii.
Świat
pozagrobowy jest koło nas, granicę stanowi tylko prób naszej świadomości. Jest
przy tym wielce prawdopodobnym, ze już w walce tego życia duchowe pierwiastki
oddzielają się powoli od materialnych, życiowych i tworzą naszą przyszłą
istotę, oddzielającą się w chwili śmierci. Tu w tym życiu budujemy swoją
przyszłość; a po śmierci stajemy się tym, czym chcemy. Tylko czyny wielkie,
wzniosłe stanowić będą strawę duszy w życiu pośmiertnym; według nauki mistyków
człowiek jest upadłym aniołem, który ma za zadanie odzyskać swoje królestwo.
Więcej informacji o autorze znajdziesz w miesięczniku „Lotos” 1939,z. 2 (luty), s. 33-39.
ZOBACZ TEŻ:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz