Dziś, 3 października 2013 roku, mija 209 rocznica
urodzin kodyfikatora spirytyzmu – Allana Kardeca. Kardec był jednym z
pierwszych uczonych, który podjął próbę określenia praw,
jakie rządzą zaświatami. W pięciu podstawowych pracach[1] wyłożył system
filozoficzny, który dał ukojenie milionom ludzi na świecie i pozwolił uchylić
rąbka tajemnicy na temat tego, co czeka nas po drugiej stronie. Otworzyło to drogę do konsolidacji nowego ruchu społecznego i zainicjowało tysiące eksperymentów, w wyniku których powstały niezliczone książki i artykuły dające wyobrażenie o naszej pośmiertnej egzystencji.
A jednak jest bardzo wielu ludzi, których nie interesuje zagadnienie życia po śmierci. Unikają go za
wszelką cenę i silnie trzymają się doczesności. Starają się nie myśleć o tym, co
stanie się w chwili, gdy odejdą już z tego świata. Niestety taka postawa przysparza wiele
problemów, ponieważ ucieczka od tematu śmierci w codzienność daje jedynie złudne
poczucie stabilizacji i tak naprawdę nie pozwala w spokoju przejść przez życie.
W życie każdego z nas wpisana jest różnorodność
problemów, trudnych sytuacji, zadań do wykonania, prozaicznych obowiązków. Każdego
dnia coś zajmuje naszą uwagę, jakiś problem wymaga rozwiązania; bywa że pewien kłopot
zajmuje nasze myśli, nie pozwalając skupić się na innych rzeczach. Trzeba
odwieźć dzieci do szkoły, wypełnić swoje obowiązki w pracy, opłacić rachunki, zrobić
zakupy, zdać egzaminy na uczelni, spłacić ratę kredytu, zapisać się do lekarza.
Czasami praktyczna strona egzystencji zajmuje umysł do tego stopnia, że trudno
znaleźć miejsce na rozważenie sensu tego wszystkiego. Oczywiście nie polecam, by uciekać od zadań, jakie stawia przed nami życie. Byłoby to sprzeczne ze zdrowym
rozsądkiem. Trzeba raczej ten praktycyzm życiowy uzupełnić o coś większego, głębszego. Nie można przecież dopuścić do sytuacji, kiedy stajemy wobec
sytuacji skrajnych zupełnie nieprzygotowani. A często dzieje się tak, kiedy
przychodzi śmierć kogoś bliskiego, gdy sami zapadamy na ciężką chorobę, albo tracimy
środki do życia – wówczas otwiera się przed nami zupełnie nowa, ponura
rzeczywistość. Stajemy nagle wobec pustej otchłani, przerażeni, skonfrontowani
z nieznanym. A zawsze lękamy się tego, co nieznane.
„Niegodnym chrześcijanina (dodajmy: człowieka) – powiada gdzieś Bossuet, wielki poeta grobu – jest zajmować się śmiercią i buntować przeciw niej dopiero w chwili, gdy ona poń przybywa. Zbawienną byłoby rzeczą, by każdy z nas wyrobił sobie wyobrażenie o niej w blasku słońca, w całej sile rozumu i by nauczył się trzymać tej idei. Rzekłby wówczas śmierci: Nie wiem czym jesteś, gdyż w przeciwnym razie zapanowałbym nad tobą, ale w czasie kiedy oczy moje patrzyły bystrzej niż dziś, zrozumiałem to, czym nie jesteś, a tego dość, byś ty mną nie zawładnęła”[2]
Różne są ścieżki, które
możemy wybrać. Spirytyzm jest jedną z nich i - mimo różnych wątpliwości - mogę zapewnić, że daje nam pewne pojęcie na temat
istoty życia i sensu śmierci. Dlatego warto zadać sobie trud, aby filozofię spirytystyczną poznawać. Do przytoczonego
wyżej cytatu Maurice Maeterlinck - belgijski dramaturg, laureat literackiej
nagrody Nobla i pasjonat spirytyzmu - dodaje:
„Człowiek miałby wyryty w pamięci
obraz jasny, którego by nie przysłoniła trwoga chwil ostatnich i który ukoiłby
oczy nękane widziadłami. Zamiast straszliwych modłów konających, które są
modłami rozpaczy, odmówiłby pacierz własny, modlitwę szczytu życia, gdzie
tkwiłyby zebrane niby anioły pokoju, myśli najwyrazistsze i najjaśniejsze całej
jego egzystencji. Czymże jest w gruncie rzeczy modlitwa, prawdziwa i dostojna,
jak nie wysiłkiem najgorętszym i bezinteresownym uchwycenia tego, co nieznane?”[3].
Ale sama wiedza to nie wszystko. Liczy się jeszcze postawa życiowa i
działanie. Chico Xavier, wybitne medium brazylijskie, otrzymał kiedyś przekaz następującej
treści:
Marcin , Ty znowu używasz tylko określenia filozofia , skoro wiemy że jest także religią
OdpowiedzUsuń"Religia" to jedno z tych słów, które ciężko mi przechodzi przez gardło, gdy mówię o spirytyzmie :)
OdpowiedzUsuń