czwartek, 23 maja 2013

Kłopoty z hipnozą



Różne niespodzianki sprawiają naukowcom „obiekty” ich badań - szczególnie wtedy, gdy są nimi ludzie. Przekonał się o tym Cesare Lombroso (1835-1909) - włoski badacz zjawisk parapsychicznych (seansował m.in. z Eusapią Palladino), prof. medycyny i psychiatrii sądowej w Pawii i Turynie. Lombroso zajmował się hipnotyzmem i próbował określić, jaki jest wpływ sugestii na osobę poddawaną hipnozie. Czasami pacjenci dawali ciekawskiemu uczonemu nieźle do wiwatu. Taki przypadek przytacza polski parapsycholog Józef Świtkowski w swojej książce pt. Okultyzm i magia w świetle parapsychologii:


C. Lombroso opowiada: „Rozkazowi napisania Jestem gałganiarzem hipnotyk odmówił, gdy zaś napierałem na niego, napisał wreszcie: Lombroso jest gałganiarzem. Sugestii, że jest Napoleonem, posłuchał od razu, gdy jednak podałem mu tabliczkę, aby napisał rozkaz do żołnierzy, wzbraniał się ją wziąć, aż wreszcie napisał: Żołnierze! Ponieważ teraz każdy może rozkazywać cesarzowi, aby coś pisał na tabliczce, składam mój urząd. Napoleon. Inny hipnotyk na sugestię, że jest złodziejem i ma coś ukraść, uciekał z pokoju, a gdy przemocą go zatrzymano, zbudził się, aby tylko nie wykonać rozkazu sprzecznego z jego etyką".



I faktycznie Lombroso doszedł do wniosku, że hipnotycy nie przyjmują sugestii znajdujących się w sprzeczności z ich zasadami etycznymi. Przy okazji przypomniała mi się inna historia. Otóż w czasie pokazu hipnozy w XIX wieku hipnotyzer nakazał raz kobiecie rozebrać się do naga. W odpowiedzi na sugestię - ku uciesze publiczności - został przez panią spoliczkowany.

A więc uważajcie i niech wam się nie wydaje, że estradowa hipnoza to dobry pomysł, aby wymusić cokolwiek na kobietach ;)

środa, 15 maja 2013

Ach te kobiety...


Prawie pół roku minęło od mojej ostatniej notki... Jakaś miła pani zapytała mnie nawet na facebooku, czy wreszcie tu trochę odkurzę, pozbędę się pajęczyny i wyjmę listy ze skrzynki... Wygląda na to, że jestem jednym z tych blogerów, którzy po okresie namiętnej pisaniny zamierają na dłuższy czas, po czym budzą się ze snu zimowego. Cóż, skoro ze spirytystycznego motta zaliczyliśmy już „narodzić się” i „umrzeć”, pora wreszcie „odrodzić się ponownie i wciąż się rozwijać”.  Zatem witam ponownie :)

Zacznę od autoreklamy (a kto mi zabroni?;). Ostatnimi czasy nakładem Oficyny Wydawniczej Rivail ukazała się moja książka pt. Duchy czy nieznana siła? o Julianie Ochorowiczu, który – w wielkim skrócie – był pozytywistą, wynalazcą, psychologiem i badaczem mediumizmu, niekoniecznie w tej kolejności ;).

Przedmiotem tej pracy historycznej (czytaj: nudnej i ciągnącej się jak flaki z olejem) są eksperymenty mediumiczne, które Ochorowicz prowadził z najsłynniejszymi mediami fizycznymi końca XIX i początków XX wieku: Włoszką Eusapią Palladino oraz Polką Stanisławą Tomczyk.

Jak wiadomo atrakcyjne białogłowy i media spirytystyczne to dwie kategorie kobiet, które od wieków budzą męskie zainteresowanie, toteż obie panie swego czasu rozochociły sporą grupę uczonych, literatów i różnej maści intelektualistów. A było to nie byle jakie grono, bo znajdziemy w nim Bolesława Prusa (zdarzyło się, że złośliwy duszek ściągnął mu na seansie okulary z nosa, ale nie ostudziło to zapału pisarza do mediumicznych eksperymentów z Palladino), Henryka Siemiradzkiego, Ignacego Matuszewskiego, Aleksandra Kraushara, Józefa Karola Potockiego, Odo Bujwida, Juliana Adolfa Święcickiego, Sokratesa Starynkiewicza (mała dygresja: ciekawe ilu Polaków zdaje sobie sprawę, że jeden z najlepszych prezydentów Warszawy był Rosjaninem?) i wielu innych znanych i lubianych ;))

Dziś Eusapia Palladino być może byłaby tylko bohaterką ezoterycznych pisemek i filmów na youtubie, chociaż to ostatnie nie jest takie pewne, skoro filmik, na którym Sai Baba „materializuje” bryłki złota ma dużo mniej wyświetleń niż Justin Bieber. W każdym razie w czasach, o których mówimy Włoszka była znana w całej Europie. Dlaczego? Powodem były nadzwyczajne fenomeny, do których dochodziło na seansach z jej udziałem. I tak pani Eusapia przebierała się pod okiem lekarzy w nowe ciuszki (miała męża teatralnego maszynistę, więc logika podpowiadała, że mogła przemycić to i owo na seans, aby dopomóc swoim zdolnościom), następnie siadała do stolika, a dwaj uczestnicy-kontrolerzy chwytali ją za ręce i nogi. Potem gaszono światło, medium wpadało w trans i… proszę! Stół zaczął lewitować. Innym razem kogoś złośliwie uszczypnął duch, ktoś inny poczuł zimny powiew, deszczułka uniosła się w powietrze, dzwonek sam zaczął dzwonić… W końcu światło zapalano i zaczynały się kłótnie. Wszyscy się zastanawiali: medium czy oszustka? Duchy czy kuglarstwo? Specjalne przyrządy czy nieznana siła? I o tym zasadniczo jest moja książka :)

Minęło parę lat od seansów z Eusapią i na mediumiczną scenę weszła nasza rodaczka Stanisława Tomczyk, która jeszcze bardziej podniosła poprzeczkę ciekawskim badaczom i demaskatorom mediów. O ile bowiem Palladino dokonywała prawdziwych cudów przeważnie w ciemności (prosimy bez seksistowskich skojarzeń) to Stasia radziła sobie doskonale nawet w świetle dnia. I znów wszyscy siadali do stolika, medium wpadało w trans, a duże krawieckie nożyczki unosiły się same w powietrzu. Z kolei na innym seansie dzwonek lewitował swobodnie kilkadziesiąt centymetrów nad stołem, a raz zdarzyło się nawet, że papieros sam wysunął się z rąk jednego z uczestników, po czym zawędrował… do ust medium [1]. Potem posiedzenie się kończyło i zaczynały się kłótnie. I znów wszyscy się zastanawiali: medium czy oszustka? Duchy czy kuglarstwo? Specjalne nitki, na których zawieszone były przedmioty, a może nieznana siła? I o tym też jest ta książka...


A co ja myślę o tych wszystkich niesamowitych zjawiskach? Nie będę udawał, że potrafię z całkowitą pewnością opowiedzieć się po którejś stronie. Prawdę powiedziawszy jestem dużo bardziej przekonany do zjawisk mediumizmu psychicznego niż do fenomenów fizycznych, które wydają się dużo rzadsze, kapryśniejsze, a czasami wręcz nieprawdopodobne. Ale kto wie… Niczego nie można wykluczyć. Życie w bogactwie swoich przejawów przynosi nam wiele pasjonujących zagadek, a tutaj na pewno mamy do czynienia z jedną z nich…

I to by było na tyle...



[1] Minister Zdrowia ostrzega: palenie tytoniu powoduje raka i choroby serca