Prawie pół roku minęło od mojej ostatniej notki...
Jakaś miła pani zapytała mnie nawet na facebooku, czy wreszcie tu trochę odkurzę,
pozbędę się pajęczyny i wyjmę listy ze skrzynki... Wygląda na to, że jestem
jednym z tych blogerów, którzy po okresie namiętnej pisaniny zamierają na
dłuższy czas, po czym budzą się ze snu zimowego. Cóż, skoro ze spirytystycznego
motta zaliczyliśmy już „narodzić się” i „umrzeć”, pora wreszcie „odrodzić się ponownie
i wciąż się rozwijać”. Zatem witam ponownie :)
Zacznę od autoreklamy (a kto mi zabroni?;). Ostatnimi czasy nakładem
Oficyny Wydawniczej Rivail ukazała się moja książka pt. Duchy czy nieznana siła? o Julianie Ochorowiczu, który – w wielkim
skrócie – był pozytywistą, wynalazcą, psychologiem i badaczem mediumizmu,
niekoniecznie w tej kolejności ;).
Przedmiotem tej pracy historycznej (czytaj: nudnej
i ciągnącej się jak flaki z olejem) są eksperymenty mediumiczne, które Ochorowicz
prowadził z najsłynniejszymi mediami fizycznymi końca XIX i początków XX wieku: Włoszką Eusapią Palladino oraz Polką Stanisławą Tomczyk.
Jak wiadomo atrakcyjne
białogłowy i media spirytystyczne to dwie kategorie kobiet, które od wieków budzą
męskie zainteresowanie, toteż obie panie swego czasu rozochociły sporą grupę uczonych,
literatów i różnej maści intelektualistów. A było to nie byle jakie grono, bo
znajdziemy w nim Bolesława Prusa (zdarzyło się, że złośliwy duszek ściągnął mu na
seansie okulary z nosa, ale nie ostudziło to zapału pisarza do mediumicznych
eksperymentów z Palladino), Henryka
Siemiradzkiego, Ignacego Matuszewskiego, Aleksandra Kraushara, Józefa Karola
Potockiego, Odo Bujwida, Juliana Adolfa Święcickiego, Sokratesa Starynkiewicza (mała dygresja: ciekawe ilu Polaków zdaje sobie sprawę, że jeden z najlepszych prezydentów Warszawy był Rosjaninem?) i wielu innych znanych
i lubianych ;))
Dziś Eusapia Palladino być może byłaby tylko bohaterką
ezoterycznych pisemek i filmów na youtubie, chociaż to ostatnie nie jest takie
pewne, skoro filmik, na którym Sai Baba „materializuje” bryłki złota ma dużo
mniej wyświetleń niż Justin Bieber. W każdym razie w czasach, o których mówimy Włoszka
była znana w całej Europie. Dlaczego? Powodem były
nadzwyczajne fenomeny, do których dochodziło na seansach z jej udziałem. I tak
pani Eusapia przebierała się pod okiem lekarzy w nowe ciuszki (miała męża
teatralnego maszynistę, więc logika podpowiadała, że mogła przemycić to i owo
na seans, aby dopomóc swoim zdolnościom), następnie siadała do stolika, a dwaj
uczestnicy-kontrolerzy chwytali ją za ręce i nogi. Potem gaszono światło,
medium wpadało w trans i… proszę! Stół zaczął lewitować. Innym razem kogoś
złośliwie uszczypnął duch, ktoś inny poczuł zimny powiew, deszczułka uniosła
się w powietrze, dzwonek sam zaczął dzwonić… W końcu światło zapalano i zaczynały
się kłótnie. Wszyscy się zastanawiali: medium czy oszustka? Duchy czy
kuglarstwo? Specjalne przyrządy czy nieznana siła? I o tym zasadniczo jest moja
książka :)
Minęło parę lat od seansów z Eusapią i na
mediumiczną scenę weszła nasza rodaczka Stanisława Tomczyk, która jeszcze
bardziej podniosła poprzeczkę ciekawskim badaczom i demaskatorom mediów. O ile bowiem
Palladino dokonywała prawdziwych cudów przeważnie w ciemności (prosimy bez seksistowskich
skojarzeń) to Stasia radziła sobie doskonale nawet w świetle dnia. I znów
wszyscy siadali do stolika, medium wpadało w trans, a duże krawieckie nożyczki
unosiły się same w powietrzu. Z kolei na innym seansie dzwonek lewitował
swobodnie kilkadziesiąt centymetrów nad stołem, a raz zdarzyło się nawet, że
papieros sam wysunął się z rąk jednego z uczestników, po czym zawędrował… do
ust medium . Potem posiedzenie się kończyło
i zaczynały się kłótnie. I znów wszyscy się zastanawiali: medium czy oszustka?
Duchy czy kuglarstwo? Specjalne nitki, na których zawieszone były przedmioty, a
może nieznana siła? I o tym też jest ta książka...
 |
|
A co ja myślę o tych wszystkich niesamowitych zjawiskach?
Nie będę udawał, że potrafię z całkowitą pewnością opowiedzieć
się po którejś stronie. Prawdę powiedziawszy jestem dużo bardziej przekonany do
zjawisk mediumizmu psychicznego niż do fenomenów fizycznych, które wydają się
dużo rzadsze, kapryśniejsze, a czasami wręcz nieprawdopodobne. Ale kto wie… Niczego
nie można wykluczyć. Życie w bogactwie swoich przejawów przynosi nam wiele pasjonujących zagadek, a tutaj na pewno
mamy do czynienia z jedną z nich…
I to by było na tyle...